rozhovor – sportowefakty.pl
Publikováno Kvě.09, 2010, kategorie Aktuality, Rozhovory
.
.
Każdy z drużyny musi dołożyć rękę do sukcesu – rozmowa z Matejem Kusem, zawodnikiem Lotosu Wybrzeże Gdańsk
autor: Michał Gałęzewski
Lotos Wybrzeże Gdańsk pokonał Marmę Hadykówkę Rzeszów 51:39. Osiem punktów w czterech wyścigach zdobył Matej Kus, który ostatnio dostał dziką kartę na Grand Prix Czech. Czeski żużlowiec wypowiedział się na łamach portalu SportoweFakty.pl. Michał Gałęzewski
Matej Kus: Tak, to prawda, ale ważne że wygraliśmy. Zobaczymy jak nam pójdzie mecz w Rzeszowie. Po spotkaniu u siebie jestem zadowolony.
Jeździłeś w kratkę. Dwa razy byłeś pierwszy, dwa razy trzeci…
– Popełniłem błąd i straciłem drugą pozycję, gdy jechaliśmy z Pawłem Hlibem na 5:1. Jako zespół pojechaliśmy jednak bardzo dobrze i to jest najważniejsze.
Gdańscy zawodnicy niejednokrotnie chwalili sobie atmosferę w klubie. Ty również?
– Tak, oczywiście! Chwalę atmosferę stworzoną w Gdańsku, bo po prostu jest ona znakomita. Nie miałoby sensu mówienie że jesteśmy fajną drużyną, gdyby tak nie było. Po prostu tak jest i bardzo mi się tu podoba.
Ważne w tym sezonie mogą być punkty bonusowe za dwumecz. Przed trzynastym biegiem prowadziliście już różnicą osiemnastu punktów, a skończyło się na dwunastu. Nie obawiasz się rewanżu? Jak się czujesz na rzeszowskim torze?
– Niestety nigdy nie byłem na rzeszowskim torze. Zobaczymy jak nam pójdzie w rewanżu, jednak na tą chwilę nic nie potrafię powiedzieć.
Już w niedzielę jedziecie w Poznaniu. Ten obiekt zdążyłeś już poznać?
– Również tam nie byłem…
Nie boisz się więc tego występu?
– Nie boję się. Chcę tam solidnie punktować, bo mam silnik, który ma pasować właśnie w Poznaniu.
Wygląda na to, że Wybrzeże w tym sezonie dysponuje niezłą parą juniorów jak na I lige. Zarówno ty, jak i Damian Sperz nieźle punktujecie. Może to zaważyło o zwycięstwie? Młodzieżowcy z Rzeszowa zdobyli zaledwie punkt.
– Trudno mi powiedzieć. Pamiętajmy, że wszystkie punkty są ważne i musi być tak, aby każdy z drużyny zawsze dokładał swoją rękę do sukcesu.
Dostałeś dziką kartę na Grand Prix. Co o tym sądzisz?
– Cieszę się z tego i będę się starał wykorzystać moją szansę.
Będziesz chciał nawiązać do sukcesów choćby Antonina Kaspera?
– Oj naprawdę bym tego chciał… Dla mnie będzie sukcesem to, jak się znajdę w pierwszej ósemce turnieju Grand Prix Czech.
Poza Gdańskiem, jeździsz w innych ligach, w tym u siebie – w Czechach. Jak byś ocenił poziom waszej ligi?
– W tym roku zmienił się system . Zamiast czwórmeczów rozgrywane są dwumecze, podobnie jak w Danii. Okazuje się, że jest wysoki poziom zawodów i przyjeżdżają do nas tacy zawodnicy, jak Ułamek, Hancock, czy Protasiewicz. Chcą u nas jeździć i poziom ligi w Czechach idzie trochę w górę. Nie mamy jednak młodych, perspektywicznych juniorów, którzy mogliby decydować o sile czeskiego żużla w przyszłości.
Jak więc wygląda szkolenie w twoim kraju?
– Nie jest za bardzo prowadzone szkolenie juniorów. Nie ma tak jak w Polsce, gdzie kluby starają się o szkółkę żużlową. Oczywiście nie mówię, że nikt się nie stara, gdyż w Pradze trochę juniorów jest. Poza Pragą nie ma jednak klubu, który kładłby na to nacisk.
Jak to się więc stało, że zostałeś żużlowcem, gdy w Czechach ludziom stawiającym pierwsze kroki na żużlu jest tak ciężko?
– Miałem chyba trochę szczęścia, wykonałem sporą pracę i przyczyniło się to do sukcesu.